Kiedyś, gdy byłam dzieckiem, lubiłam słuchać, jak tata czytał mi bajki. Najmilszym wspomnieniem był „Mały Książę” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. W umyśle dziecka utkwiły takie wówczas dziwne słowa: „…Oto mój sekret. To bardzo proste: tylko serce widzi wyraźnie. Nie zobaczysz tego, co najważniejsze na własne oczy…”. Ciepłe wieczory z tatą nie zdarzały się często, ale jak już nadeszły, to było to najmilsze wspomnienie z dzieciństwa. Skarb, który nosisz w pamięci przez lata, zaczynasz rozumieć i doceniać te genialne i proste rzeczy.
Każdy wiek ma swoje niuanse. W wieku 20 lat wydaje się, że wszystko jest jeszcze przed nami i jest dużo czasu. Masz przekonania i poglądy, które pozostaną z nami do końca życia. Ale nadchodzi 30. lat i wszystko się zmienia, zostaje przewartościowane, zaakceptowane. A potem znowu, tylko już 40 i tak dalej. Każdy ma swój odrębny limit.
Dzieciństwo to beztroski i szczęśliwy czas. To dziwny czas, kiedy marzenia się spełniają, znajdujesz wiernych przyjaciół, wierzysz w św. Mikołaja, uczysz się świątecznych wierszy i czekasz na niego z zapartym tchem.
Dzieciństwo jest jak cudowna kraina, granica oczekiwania na cuda, poczucie jakiejś dziwnej czystości, bezpośredniości, szczerości i zdziwienia, kraina codziennych nowych i nieustannych odkryć.
Nie wybrałam swojej drogi życiowej. Sama mnie wybrała. Jestem nauczycielem z zycia i dyplomu. Jestem przekonana, że mój zawód istnieje po to, by chronić i pieścić dziecięcy świat, dawać mu ciepło i miłość.
Co roku, już od czasów studenckich, rodziła się dobra tradycja – przynoszenia dobrych rzeczy i prezentów dzieciom, które z różnych przyczyn zostają same na tym świecie. Teraz na Ukrainie toczy się nieustająca walka o niepodległość. Darowizny są dobre. Ale chcę dotknąć duszy. Dlatego w historycznej Ojczyźnie zrodził się pomysł odwiedzenia Domu Dziecka – Osrodek Wspomagania Dziecka I Rodziny w Kołaczkowo. A wsparła go moja przyjaciółka Anna Witczak, za co serdecznie jej dziękuję.
Dzieci są 19. Poszedłam tam z tonącym sercem. Myślałam, jak się nie rozpłakać, widząc te oczy pełne nadziei. Wszystko okazało się świetne. Byliśmy jak prawdziwi pomocnicy św. Mikołaja: poznawaliśmy się, bawiliśmy, rozmawialiśmy, tańczyliśmy i przytulaliśmy. Tak małe święto może zorganizować każdy. Jestem przekonana, że odczuwanie radości z komunikacji, zanurzenie się w atmosferze wakacji, podarowanie godziny ciepła i właśnie tych miłych wspomnień z dzieciństwa jest po prostu potrzebne każdemu z nas.
Dzięki praktyce w Polskiej Szkole Sobotnio-Niedzielnej im. I. Paderewskiego przy organizacji pozarządowej „Żytomierski Obwodowy Związek Polaków na Ukrainie” nie miałem barier w komunikacji z dziećmi i dyrekcji placówki. Zwykły wieczór rozgrzał mi serce, bo był po prostu niesamowity.
Nie czekaj na cud! Stwórz to sam!
Tetiana Petrowska