Mordecai PALDIEL
Były wieloletni dyrektor w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie. Kierowana przez niego w latach 1984-2007 komórka przyznała tytuły „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata kilkunastu tysiącom osób z całego świata. Autor kilkunastu książek nt. Holocaustu, wykładowca uniwersytecki w Stanach Zjednoczonych.
Polscy dyplomaci podjęli brawurową próbę uratowania tysięcy Żydów. W jej wyniku uratowano przed śmiercią co najmniej kilkaset osób – pisze Mordecai PALDIEL
Po upadku Polski na początku II wojny światowej kilka polskich placówek dyplomatycznych w innych państwach nadal prowadziło działalność. W szwajcarskim Bernie ambasador Aleksander Ładoś oraz jego dwaj główni współpracownicy Stefan Ryniewicz i Konstanty Rokicki rozpoczęli szeroko zakrojoną operację ratowania polskich Żydów. Punktem wyjścia było pozyskanie kilkudziesięciu paragwajskich dokumentów od Rudolfa Hügli, berneńskiego konsula Paragwaju. Na dokumenty te naniesiono nazwiska polskich Żydów jako rzekomych obywateli Paragwaju i odpowiednio je opieczętowano, dzięki czemu niektórym Żydom zamieszkującym część Polski znajdującą się pod okupacją sowiecką udało się uciec do Japonii. Tam z kolei polskie przedstawicielstwo wystawiło im prawdziwe paszporty, z którymi udali się do innych krajów.
Był to dopiero początek bardziej intensywnych działań na rzecz pomocy Żydom znajdującym się nie tylko w Polsce, ale również w innych okupowanych przez Niemcy państwach. Aby uchronić ich przed wywózką do obozów śmierci, posłużono się fałszywymi paszportami krajów Ameryki Łacińskiej, głównie Paragwaju. Okaziciele takich paszportów trafiali do specjalnych niemieckich obozów jako zakładnicy, których nazistowski reżim miał nadzieję wymienić na Niemców przebywających w różnych państwach latynoamerykańskich. Rozpoczętą przez polską ambasadę operację koordynowało dwóch zamieszkałych w Szwajcarii żydowskich działaczy zajmujących się akcjami ratunkowymi – Abraham Silberschein, kierownik oddziału Światowego Kongresu Żydów, odpowiedzialnego za operacje ratunkowe, oraz Chaim Eiss z ortodoksyjnego ruchu Agudat Israel. Zaangażowani byli również Isaac i Recha Sternbuch z nowojorskiego komitetu znanego jako Vaad Hatzalah. Ważną rolę w fałszowaniu paszportów odegrał ponadto żydowski pracownik polskiej placówki dyplomatycznej Juliusz Kühl.
Zmiana obywateli Polski w Paragwajczyków odbywała się potajemnie i bez wiedzy paragwajskiego rządu. Została też przeprowadzona bez uprzedniej zgody polskiego rządu na uchodźstwie w Londynie, choć ten zgodził się na nią później, poinformowany o tej jakże nietypowej inicjatywie dyplomatycznej Ładosia, która mogła skomplikować relacje pomiędzy Polską a krajami Ameryki Łacińskiej.
Zeznając przed szwajcarską policją, Silberschein podkreślił, że wykonywał swoje zadania „przy pełnej współpracy polskich służb dyplomatycznych w Szwajcarii”. Objęty tym samym śledztwem Juliusz Kühl również zeznał, że cała operacja paszportowa „została przeprowadzona za wiedzą naszego posła, ministra Aleksandra Ładosia”.
Kiedy Ładoś dowiedział się, że Niemcy kwestionują wiarygodność latynoamerykańskich paszportów okazywanych przez – w większości polskich – Żydów przebywających tymczasowo w niemieckim obozie Vittel w okupowanej Francji, wysłał 19 grudnia 1943 r. pilną depeszę do Tadeusza Romera, polskiego ministra spraw zagranicznych w Londynie, usilnie prosząc o interwencję, dzięki której latynoamerykańskie placówki w Berlinie potwierdziłyby prawdziwość dokumentów. Prośbę uzasadniał tym, że „wystawiono je wyłącznie w celach humanitarnych, aby ratować ludzi przed pewną śmiercią… Sprawa jest bardzo pilna”. W następnych miesiącach Ładoś wysyłał jeszcze inne prośby, w tym do przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Genewie.
Polska ambasada w Bernie okazała Żydom ogromną pomoc także dzięki wykorzystaniu specjalnej stacji radiowej do przekazywania tajnych wiadomości na temat sytuacji Żydów w krajach okupowanych przez Niemców. Również i to stanowiło naruszenie szwajcarskiej polityki neutralności podczas wojny. Isaac Lewin z żydowskiej organizacji Agudat Israel, który otrzymywał wiadomości wysyłane poprzez polski konsulat w Nowym Jorku, stwierdził po wojnie, że Ładoś zasługuje na to, aby jego imię zapisano „złotymi zgłoskami w księdze przypominającej przyszłym pokoleniom o próbach niesienia pomocy nieszczęsnym ofiarom nazizmu”. 21 stycznia 1944 r. H.A. Goodman, przewodniczący Agudat Israel w Londynie, pisał do K. Kraczkiewicza z polskiego ministerstwa spraw zagranicznych o „niezwykle pomocnym nastawieniu naszego ministra w Bernie dr. Ładosia; bez jego zaangażowania wiele podjętych przez nas działań nie doszłoby do skutku”. W swoich powojennych pamiętnikach Juliusz Kühl wychwalał Ładosia jako „prawdziwego Sprawiedliwego wśród Narodów Świata” i „prawdziwego humanistę”. Pisał także, że Ładoś robił wszystko, co w jego mocy, aby nieść pomoc, „używając swoich wpływów w kręgach szwajcarskiej służby dyplomatycznej i polskiego rządu na uchodźstwie”.
13 października 1943 r. minister spraw zagranicznych Szwajcarii Marcel Pilet-Golaz wezwał Aleksandra Ładosia do złożenia wyjaśnień na temat operacji z fałszywymi paszportami. Jak odnotował, „zwróciłem mu uwagę, iż zauważyliśmy, że członkowie ambasady i pracownicy konsularni prowadzą działalność wykraczającą poza ich kompetencje i zakres obowiązków… Dlatego podjęliśmy interwencję”. Ładoś odpowiedział rozgniewany, że jego rząd nie przyjmie szwajcarskiego protestu, ponieważ cała akcja ma charakter ściśle humanitarny. Poza tym posiadacze sfałszowanych paszportów nie chcieli przedostać się do państw, na które dokumenty były wystawione, ale po prostu uniknąć deportacji do obozów śmierci.
Nie istnieją dokładne dane na temat liczby Żydów, którzy skorzystali z przeprowadzonej przez polską placówkę w Bernie operacji, ale według wszelkiego prawdopodobieństwa można mówić o tysiącach osób. Prowadząc obszerne badania na ten temat, były ambasador RP w Szwajcarii Jakub Kumoch ustalił do tej pory nazwiska 3262 osób, z których około 796 przeżyło. Jeżeli jednak wziąć pod uwagę to, że na wielu paszportach widnieli również członkowie rodzin, całkowita liczba osób objętych operacją może dochodzić nawet do 8 tysięcy, w tym od 2 do 3 tys. ocalałych. Prace nad szczegółowymi wyliczeniami ciągle trwają.
Polscy dyplomaci Ładoś, Ryniewicz i Rokicki ryzykowali wydaleniem ze Szwajcarii i zamknięciem polskiej placówki. Wiemy z dokumentów źródłowych, że władze szwajcarskie poważnie rozważały zastosowanie sankcji, ale powstrzymały się przed tym w obliczu zmiany sytuacji wojskowej na korzyść aliantów, czyli również polskiego rządu na uchodźstwie.
Jest to prawdopodobnie jedyny udokumentowany przypadek w historii Holocaustu, kiedy polscy dyplomaci (głównie w Szwajcarii, ale również w innych krajach) nawiązali bliską i zażyłą współpracę z żydowskimi działaczami, dzięki której podjęto próbę uratowania tysięcy Żydów i faktycznie uratowano co najmniej kilkaset osób. Główni bohaterowie tej historii, z Aleksandrem Ładosiem na czele, zasługują na uznanie i powszechną rozpoznawalność. Do tej pory instytut Yad Vashem przyznał tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata Konstantemu Rokickiemu. Miejmy nadzieję, że podobny zaszczyt spotka Stefana Ryniewicza i Aleksandra Ładosia (osobę najbardziej zaangażowaną w tę potężną operację ratunkową).
Mordecai Paldiel
Tekst ukazał się w miesięcznika opinii “Wszystko co Najważniejsze” oraz w mediach światowych w ramach projektu “Opowiadamy Polskę światu” realizowanego przy współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej i Narodowym Bankiem Polskim.