Kazimierz Burnat – absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego i Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Wieloletni dyrektor w ZZSD „Polar” we Wrocławiu i w spółkach prawa handlowego. Poeta, eseista, tłumacz, edytor, publicysta, dziennikarz, krytyk literacki, animator kultury… Autor 23. książek poetyckich oraz 7. przekładowych z języka czeskiego i ukraińskiego. Ponadto utwory w jego przekładzie z tych języków ukazały się w ok. 65. antologiach. Opracował i opatrzył w posłowie lub wstęp ok. 85 różnych książek. Współautor ponad 350. antologii i monografii. Tłumaczony na 43 języki obce.
Wieloletni organizator i konsultant warsztatów literackich, juror konkursów. Organizator lub współorganizator oraz aktywny uczestnik wielu ogólnopolskich i międzynarodowych festiwali i spotkań literackich. Inicjator i organizator współpracy kulturalnej z Narodowym Związkiem Pisarzy Ukrainy. Od lat organizator Międzynarodowego Festiwalu Poezji „Poeci bez granic” w Polanicy-Zdroju.
Uhonorowany odznaczeniami państwowymi, resortowymi i regionalnymi. Laureat wielu nagród literackich, w tym ukraińskich: Nagroda Literacka „Gałąź Złotego Kasztana” za działalność translatorską i popularyzację literatury ukraińskiej za granicą (Kijów 2015); Odznaka Honorowa Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy, za osobisty dorobek literacki i znaczący wkład w odradzanie duchowości i kultury ukraińskiego narodu (dwukrotnie: Iwano-Frankiwsk 2013, Polanica-Zdrój 2015); Nagroda Literacka im. Jurija Janowskoho (Neczaiwka 2018); Międzynarodowa Nagroda Literacka im. P. Kulisza za wieloletnią współpracę z ukraińskimi pisarzami, popularyzację literatury ukraińskiej w Polsce oraz za książkę „Iluzja wieczności” (2020); Międzynarodowa Nagroda Literacka im. Hryhorija Skoworody za książkę „Apostołowie ХХ stulecia”, przekład z ukraińskiego, (2021) i Nagroda Literacka im. Tarasa Melnyczuka za przekład książki „Książę rosy” (2021).
Ostatnio otrzymał Nagrodę im. Jarosława Iwaszkiewicza za upowszechnianie literatury współczesnej, Nagrodę Marszałka Województwa Dolnośląskiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kultury (2022) oraz został odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2022). Honorowy Obywatel Polanicy-Zdroju.
W latach 1995-2004 wiceprezes, a 2004-2015 prezes Grupy Literackiej „Dysonans”; 2006-2011 redaktor naczelny pisma społeczno-kulturalnego „Bez kurtyny”; 2007-2015 przewodniczący Głównego Sądu Koleżeńskiego Związku Literatów Polskich; 2011-2014 wiceprezes, a od 2015 r. prezes Dolnośląskiego Oddziału ZLP we Wrocławiu oraz członek Prezydium Zarządu Głównego ZLP – przewodniczący Komisji Kwalifikacyjnej (2015-2023). Członek Stowarzyszenia Kultury Europejskiej, Społecznej Rady Kultury przy Marszałku Województwa Dolnośląskiego i Stowarzyszenia Dziennikarzy RP.
Zapraszamy do lektury wierszy!
Kredo
Dobrze być częścią czegoś
bez nadmiaru
wyjść poza swój byt
wierszem śmierć zniewolić
coś zamienić odrzucić
zgłosić krótkotrwały akces
do wieczności
długotrwały do życia
uzyskać polisę
na wolność
odgłosy w ciżbie
modlitwą zbiorową drzew
Wszechświat bez granic
Pamięci Юрія Завгороднього
Dziesięciopiętrowy blok
zacienia Twój grób
dłużej przetrwa soczystość
pamięci
a Twoje wiersze
nie przestaną broczyć
polskimi znaczeniami
nie godzę się
na nieskończoność nocy
dopóki sam nie osiądę
na jej dnie
w błękitnym mule
niebiańskiego balsamu
spotkanie
bez rozstania
Polanica-Zdrój, 17 listopada 2013 r.
Zryw
Flagowy nalot na majdanach
ochrypłe pałki zdrowe hasła
górowanie nad tryumfem obcych
wcześniej pomarańczowo
dziś niebiesko
z gwiazdami przedwigilijnymi
będzie narodzenie
wolność za gaz
gaz łzawiący
pomniki Szewczenki ożyły
ruszają z zatęchłych posad
poeci na barykadach
czyn i słowo
huk ogień i krew
kryzys kompromisu
(moralność społeczna zagrożona)
łatwo o bohaterstwo
natłok patriotyzmu
rozszczelniły się więzi
zacisnęły pięści
ku dobru –
przez konfrontację
Grudzień, 2013 r.
Rozdarcie
Ich miłość
pogrąża narastanie
nierealnych oczekiwań
wzmagających łaknienie
strumieniem świadomości
krótkotrwałym jak tęcza
zwilżają sferę niedosytu
jego serce zakłóconym rytmem
zapisuje ostatni wiersz
pełen do końca niewyrażalnych
zwątpień
zdoła uczynić cię szczęśliwą
czy w niespełnieniu odejdzie!
organizm zgnębiony
rozum ożywiony
(może sercu rytm przywróci)
może boska niespodzianka
z podniebienia niebios
wprowadzi śmierć w agonię
da szansę doścignięcia Początku
trwanie cierpieniem
rozstanie pozorną ulgą
Niepojętość
Myśleniem o Bogu
uznajesz jego istnienie
czekasz na podanie ręki
a zrzędzisz
coraz puściej wokół
bezbrzeżna samotność
o poetyckim wyrazie
zarumieniona –
gra anioła stróża
jednak samym zawstydzeniem
nie otworzy na oścież
bramy zrozumienia
w drętwej głowie
uwięziona myśl
w sercu tęsknota
(tęsknota jest wredna)
miało nie być łatwo
i nie jest
takie kipienie krwi
pod rękę z oczekiwaniem
religijne łaknienie bez wiary
czerpanie z niedowierzania
Swoistość
Niemal wszystko umilkło
słychać tylko echo pulsu
anioł w ramionach
diabeł w sercu
ale nie poddawaj się
walcz o boskość
gubiąc po drodze świętych
wynoszonych masowo
mimo grzechu
cokolwiek zrobisz
dobre dla jednych
dla innych złe
ostatecznie i tak
ciało do zwrotu
dusza nieprzemijalna
też nie jest
twoją własnością
bądź sobie wierny
tu i tam
jeśli to możliwe
Sycenie nieznanym
W przestrzeni
między myślą a wolą
umysłem a nieświadomością
uczucia arytmiczne samolubne
lęk bierze górę
jasne radości przybierają
odcień czerni
mimo sprawnego umysłu
przeoczyłeś nocną istotę wnętrza
każdy człowiek ma własny los
ból którym nie może się podzielić
i szczęście którym obdarza
niedostępną duszę
uległe serce
serce się dławi
gaśnie przytomność
dusza żyje
trzeba upaść
ostatnim liściem jesieni
barwnie odlecieć
· · ·
Dusza pogodzona z przeszłością
wtapia się w ocean
staje się jego kroplą
Namysł
I
To było tak dawno
już nie wie co zmyślone
co prawdziwe
wtedy podając ci rękę
(raczej dla zabawy)
nie mogła przewidzieć
co może się zdarzyć
wraz z ciepłem dłoni
poczuła wewnętrzny ból
najdokładniej zapamiętany
z owego wieczoru
odtąd wypatrywanie na niebie
koloru twoich oczu
rozbujało wyobraźnię
w ten sposób
użyczyłeś powierzchowności
jej marzeniom
idealizującym cię dogłębnie
daremnie szuka
u ciebie wad
i powodów do zagniewania
z czasem wszystko tłumaczy
utratą
pasa bezpieczeństwa
II
To było tak dawno
jednym dotknięciem ręki
wszczepiłaś we mnie niepokój
od tego czasu
wszystko co mnie otacza
kojarzy się z tobą
niebo ziemia
ludzie
daremnie szukam wśród nich
choć cząstki ciebie –
zapewne ugrzęzłaś
w innej przestrzeni mentalnej
trzeba jednym dotknięciem ręki
oddać ci pas bezpieczeństwa
jednym dotknięciem
dwu rąk
zamknąć wieko ułudy
a całą winę
wziąć tylko na siebie
Podniebienie niebios
Ziarna sumienia
wsiane w umysł
plonują
wybledzony od lęku
zbiera się do odwrotu
lecz kpiące spojrzenia
plączą nogi
usztywniony
jak zakurzony cień
w wykrochmalonej bluzie
dojrzewa do bojaźni
nagle
w cyklicznym ruchu
(zależnym od pełni)
ukazał majestatyczne oblicze
gniewu
obłoki ziewnęły
odsłaniając podniebienie
zawstydzony
nabrał niebiańskich kolorów
opływa rozgrzeszeniem
Wędrówka
W niedoświetlonym mirażu
z olejnych warstw
wypełza poza ramę
bezkształtne bóstwo kiczu
i nie czekając na zgodę
sytuuje siebie w kącie
mojej prywatnej alienacji
łódź duszy
zakotwiczyła w skórze
(zmyśle dotyku)
spektrum barw
w niewidzeniu
w podróży do światła
żywię się resztkami odrębności
nienasycenia
motyl
zdobywa światy kwiatów
Przeżycia duszne
W cmentarnym katalogu
poszukuję żywych idei
namacalną pamięcią
ogarniam wszechświat bólu
(niegdyś szczęścia)
w podróży do źródeł czasu
duchowymi ścieżkami
ocienionymi zwątpieniem
gram w drewniane paciorki
na postojach
szkicuję portret zarazy
u źródeł wydziedziczę choroby
wbrew medykom i duchownym
żądnym następnych zbiorów
umarłych
tego nikt nie musi rozumieć
tylko łatwe jest przyswajalne
Anioł Pański
Barwny rodzinny sad
ledwie brzękiem pszczół
rozbudzony dzień
a Ojciec już kosi
dzieci wiążą snopy
nadgarstkiem ocierając
z twarzy soki trudu
potem relaksują bose nogi
w zroszonej trawie
pod koronami drzew
dźwięk dzwonów
nawołuje do modlitwy
a Mama z siennego progu
do posiłku
w palącym słońcu
rudzieje siwy kot
obok przygarbiony cień
prostego chłopaka
wsłuchanego w owadzi koncert
Odwrót
Boję się czasu straconego
potęguje niemoc
ucieczki w twórczość
a trzeba się w niej zanurzać
kompulsywnie desperacko
aby zniewolić lęk
z książek zbudować zaporę
przed zmasakrowaną prawdą
przed nienawiścią
pisanie koszmarem
stałem się poetą
wymagającym korekty
a zmiany
uwierają autentyczności
muszę koniecznie
zaszczepić dzikie słowa
zasłyszane w snach
by znów móc
wyrazić siebie i świat
najlepiej jak to możliwe
Pamięć narasta
Mamo
pamiętam zapach żniwnego potu
wyżynanie sierpem
zakoli zleżałych zbóż
powalonych burzą
złamaną żarnówkę
ciężarem kamiennego koła
zakopcone szkło lampy
chleb w półmroku
nadziany zakalcem
wsiałaś we mnie ziarno trudu
który mnie nie opuszcza
wprzęgnięty w kierat
nie ustaję –
wystygło ciepło Twoich rąk
ale wciąż jesteś moją osią
Zmiana Światła
Pęka ziemia
z wąskich szpar
pełzną czerwone mrówki
do szarych ścian
z kruchego jak świat betonu
a wiatr
wciska zapach karmy
nadchodzi obłąkanie
zionie ogniem
wyłania się nowy świat
zwaliska skarbem
blask zachodu
matowieje od gradu
karcącego przepych Natury
jęzory błyskawic
odkrywają napuszoną świeżość
sprzeczności
widmo zbawienia
w świetle latarni
cień smutnej kobiety
która odchodzi
stajesz się bezlistnym
sierocym drzewem
na nagiej skale
* * *
Dusza
rozdarta na cztery kawałki
wsiała się tarniną
w czarną ziemię
niebo zamknęły
ostatnie klucze ptaków
zimna grudka
zastyga w płucach
na cztery kawałki
w cztery strony
rozerwać niebiosa
spalić i zapomnieć
nie pytać nie wiedzieć
nie rozumieć
nie szlochaj moja duszo
nie rozpaczaj
aż nadto łzawią oczy
niewidzialnego Boga
w lustrze rzeki
kołyszą się chmury
i moje marzenie
aby Go zobaczyć