ГО "Житомирська обласна Спілка поляків України"

Nasze projekty:
Wieści Polonijne

Tęcza Żytomierzszczyzny

Wideo

Uczymy się polskiego

Cmentarz Polski w Żytomierzu

Muzyczny Skarbiec Wołynia

Cmentarz Polski w Żytomierzu

Wychowaniem wnuków zajmowała się babcia. To nauczyła mnie modlitw po polsku oraz zapoznała z katechizmem. Nawet teraz nie znam modlitw po ukraińsku. Z modlitewników uczyłam się języka polskiego. Do Pierwszej Komunii Świętej przystąpiliśmy z bratem w tajemnicy. Pamiętam, jak to przeżywaliśmy i jak baliśmy się. Ksiądz Jan Purwiński solidnie nas egzaminował. Zdaliśmy ów egzamin z powodzeniem. W domu czekało na nas prawdziwe święto.

W szkole czułam, że jestem nie taka, jak inne dzieci. Na pytanie nauczyciela o narodowości – zawsze odpowiadałam, że jestem Polką. A nie łatwo wtedy było być Polakiem. Pewnego razu nauczycielka wypełniała dziennik i na jej pytanie: kim jesteś, odpowiedziałam, że jestem Polką. Po tym wypadku połowa klasy także wymagała, by zapisano, że są Polakami. Posiadali polskie pochodzenie, ale w dokumentach brak było zapisu, że są Polakami. W kilka dni później ta sama nauczycielka wytarła słowa „narodowość polska” obok naszych nazwisk i wszystkim napisała: „Ukrainiec”. Tak wyglądała w Związku Radzieckim demokracja.

Pamiętam, była jesień 1978 roku. Przyszłam ze szkoły i zobaczyłam – po raz pierwszy w życiu – jak tańczy moja babcia. Na jej twarzy malowała się wielka radość i szczęście. Telewizja radziecka powiadomiła, że Polak został Papieżem. Polak, Jan Paweł II. „To nasz Papież! On nas oswobodzi! Będzie nam łatwiej żyć. Odmienią się nasze losy. O nim pisano w Piśmie Świętym” – wykrzykiwała babcia. Nie rozumiałam wtedy, o czym mówi. Jakie losy, dlaczego? Było mi dobrze, byłam szczęśliwym dzieckiem.

Babcia po raz pierwszy pojechała do rodziny w Polsce. Po długich latach zobaczyła brata i jego dzieci. A nam przywiozła pierwszy elementarz oraz ładne ubranie, dżinsy no i… gumę do żucia.

Nigdy nie zapominaliśmy o rodzinie zesłanej do Kazachstanu. Zawsze na święta mama z babcią przygotowywały paczkę. Żyliśmy skromnie, ale zawsze szykowano wszystko na bożonarodzeniowy stół, i opłatek. Ten opłatek przysyłali nam z Polski krewni. A my jego część zostawialiśmy dla siebie a część wysyłaliśmy do Kazachstanu. W taki oto sposób łączyliśmy rodzinę rozsianą po całym świecie.

W 1982 roku do mojej mamy i babci zwrócił się ksiądz Jan Purwiński z propozycją, by założyć parafię katolicką w Korosteniu. Moja babcia Rozalia Gongało i moja mama Wanda powołały komitet na rzecz powstania i budowy kościoła katolickiego. Pisano pisma do różnych instytucji. Zebrano pieniądze, zakupiono budynek, w którym miał powstać kościół.

Zaczęły się prześladowania ludzi za ich przekonania ze strony ówczesnych władz komunistycznych. Z tego właśnie powodu mama została zwolniona z pracy, z kierowniczej posady. Były pogróżki, naciski, próby zastraszenia. Radziecki sąd swoją decyzją skonfiskował budynek kościoła. Przyjeżdżało nawet pogotowie, by zabrać babcię do domu wariatów. Wówczas zamykaliśmy drzwi i nikogo nie wpuszczaliśmy. To były bardzo ciężkie czasy. I dopiero wtedy zaczęłam rozumieć, co to znaczy wolność. A w nocy widziałam, jak gorliwie, na kolanach, modliła się babcia.

W Polsce zrodziła się „Solidarność”. Wolność i demokracja dały nadzieję na zmiany. W ciągu sześciu lat moja mama i babcia 12 razy były w różnych sądach, aby odebrać z powrotem budynek przyszłego kościoła. To dlatego moja babcia, pani w wieku 80. lat jeździła do samego Gorbaczowa – żeby powstał kościół. Zmiana ustroju pomogła. W 1987 roku powstał w Korosteniu kościół katolicki.

Kościół był zawsze ostoją polskości na Ukrainie. A w latach 90. XX w. coraz powszechniej zaczęto wprowadzano do liturgii język ukraiński. I Polacy zaczęli zapominać swój język ojczysty.

Pamiętam jak mama spotkała swego przyjaciela z dzieciństwa – Walentego Grabowskiego, Prezesa Żytomierskiego Obwodowego Oddziału Związku Polaków na Ukrainie. Pan Walenty zapoznał ją z działalnością polskiej organizacji, oddelegował na Kongres Związku Polaków na Ukrainie w Kijowie. Przy wsparciu Konsula RP na Ukrainie p. Kazimierza Chyca i p. Eugeniusza Jabłońskiego moja mama Wanda Laskowska zorganizowała i zarejestrowała ZPU w Korosteniu. Została wybrana prezesem i do dziś pełni tę funkcję.

Z jej inicjatywy rozpoczęło się nauczanie języka polskiego w czterech szkołach Korostenia i w Uszomierzu oraz w szkółce sobotnio-niedzielnej przy Polskim Klubie Sportowym „Pochodnia”.

Pod jej kierownictwem ZPU w Korosteniu podejmuje wiele cennych działań, na przykład: opieka nad Hospicjum św. Heleny, Domem Spokojnej Starości, Domem Dzieci Niepełnosprawnych. Aktywnie pomaga ludziom starszym. Wielką popularnością cieszy się „Festiwal Polskiej Kolędy na Żytomierszczyźnie” w Korosteniu. Podpisana została Umowa o współpracy pomiędzy Korosteniem a Kraśnikiem. Młodzież wyjeżdża do Polski na zawody sportowe, kolonie oraz warsztaty twórcze.

W Macierzy wysoko oceniono trud i starania, wierność i ofiarność Wandy Laskowskiej. Nagrodzono ją wieloma dyplomami, uhonorowano licznymi nagrodami, wręczono Medal „Zasłużona dla Kultury Polskiej”.

Historia mojej rodziny zatoczyła wielkie koło. Dzisiaj patrzę dalej, widzę wyraźniej, czerpię z całego dziedzictwa bohaterskiej postawy moich przodków. W takim świetle coraz jaśniej zarysowuje się pytanie: Czego oczekiwać, w którym kierunku podążać, jakie podejmować wyzwania, tak, aby patrzeć w dal? Mówiąc ogólniej: Jakie wyzwania stoją dzisiaj przed nami, Polakami na Ukrainie? Myślę, że nie wolno zapomnieć o przeszłości, ale też nie można się do niej ograniczać. Spojrzenie należy zawsze kierować ku temu, co przed nami. A przyszłość należy do nowego pokolenia. Największą moją troską jest to, by przekazać młodzieży wiedzę i wartości związane z naszą polską kulturą. Żyjemy bowiem na ziemi ukraińskiej, ale w duszy gra Polska. Szkoły polskie, klasy z nauczaniem języka polskiego, programy w języku polskim, radio, telewizja, gazety, Internet, to wszystko najbardziej przemawia do młodego pokolenia. W ten sposób podkreślają swoją tożsamość narodową i nie tracą więzi z polskością. Aby odpowiedzieć na to wyzwanie wielką pomocą służą inicjatywy podejmowane w Polsce już od wielu lat. Wychodzą one naprzeciw naszym oczekiwaniom i spotykają się z niegasnącym zainteresowaniem młodego pokolenia. Wszystkie wartości pielęgnowane przez moją Babcię, zostały mi przekazane przez Matkę, Wandę Laskowską. W ten sposób więź pokoleniowa nie została przerwana. Dzisiaj patrzę na dzieci, synów i córki, i wszystkie siły kieruję ku temu, aby one z dumą mogły powiedzieć: „Chlubię się tym, że jestem Polakiem! Jestem Polką” W Korosteniu to się udało. Dzięki Pani Wandzie Laskowskiej, dzięki jej bohaterskiej Mamie, jej postawie, wierności, wytrwałości, udało się utrzymać i odrodzić polskość w licznych rodzinach. W wielu szkołach prowadzona jest nauka języka polskiego. Tak jest też w moim Żytomierzu. Żywię nadzieję, że w Żytomierzu uda się zorganizować (odnowić) szkołę polską, aby dzieci polskie nie zapomniały mowy ojców. Kiedyś przecież istniała tu szkoła polska, zniszczyli ją bolszewicy. Dzisiaj przyszłość należy do młodych Polaków, aby za kilkadziesiąt lat oni mieli co przekazać swoim dzieciom i wciąż „patrzeć w dal”.

Wiktoria Laskowska-Szczur

Публікація відображає лише погляди автора/авторів і не представляє офіційну позицію Канцелярії голови Ради міністрів РП.